Vang Vieng - 22 listopada

Rano wsiedliśmy w budą i po 4h trzęsiawki dotarliśmy do Vang Vieng. Miasto słynie z pięknych widoków, spływów kajakowych, oporowych i pijaństwa...
Pierwszy dzień to tradycyjnie szukanie hostelu i rozeznanie w terenie ;)







 

Komentarze

  1. uważajcie na tajniaków z policji.. czy raczej milicji. Slyszalem, ze tam głownie ludziska jada na imprezowanie, pijanstwo itp, ze odechcialo mi sie tam jechac. Warto?

    OdpowiedzUsuń
  2. wlasnie w kolejnym poscie napisałam... ja tam nie pilam na oponach wiec nie ma się co martwic... generalnie zal wielli bo okolica niesamowita...

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj wybrałbym się na takie kajaki. Choć nie wiem, czy przebije to moją ukochana Pilice.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

deforestacja na Borneo

Longhouse - długie domy i "Łowcy Głow"

TANTRA