Z Bedugul do Loviny

O 13:00 miałyśmy mieć busa z Bedugul do Loviny (75.000 rupii). Miałyśmy, bo przejechał nieco później.
Ale z wielką radością opuściłyśmy "górskie" tereny Bali. Poniżej mapka poglądowa trasy, którą zrobiłyśmy do tej pory. Poglądowa, bo bus jechał nieco innymi trasami ale bardzo ogólnie przedstawia drogę, którą pokonałyśmy. Trasa dość krótka ale kręta. Jak macie chorobę lokomocyjną to radzę się przygotować.


Lovina przywitała nas deszczem i wrednym kierowcą rozpadającego się tycibusika. Zobaczył, że idziemy z plecakami i zaczął nagabywać, że zawiezie do hotelu za chip prajs. Pod sam hotel! Ja rozumiem, że jesteśmy poza sezonem i jest mało turystów, a z nich się tutaj głównie ludzie utrzymują, ale poziomu bycia natrętnym przekracza nawet kilkukrotnie Egipt. To zwyczajnie męczy.
Ostatecznie facet sam zszedł z pierwotnej ceny wiec wsiadłyśmy do busika. Do tego zaczęło lać  więc nie opierałyśmy się zbyt długo ;-)


Miasto w deszczu wielkiego wrażenia na nas nie zrobiło, a widziałyśmy kawałek, bo wspomniany kierowca busa kompletnie nie wiedział gdzie jest hotel, który wybrałyśmy. Krążył po ulicach pytając lokalnych o Hotel Lovina Loca. Nikt nie wiedział gdzie jest. Wkurzony chyba sam na siebie zażądał  więcej kasy za dalszą jazdę, a my zgodnie z wcześniejszą jego obietnicą oczekiwałyśmy, że dowiezie nas do celu.
Dowiózł ale nasłuchałyśmy się jak to z nigo zrobiłyśmy bankruta. Hm, już to ostatnio słyszałyśmy kilka razy.
Hotel okazał się super. Noc kosztuje 300.000 rupii za 3 osoby. Mamy trzy czyściutkie łóżka i łazienkę. Do tego super taras i przemiłą obsługę. Lokalny bar serwuje śniadanie (w cenie pokoju) i dania europejskie. 





W związku z tym, że pogoda nie zmieniała się cały dzień i lało postanowiłyśmy wybrać się na SPA. Masaż w stylu balijskim 1h ok 150.000 rupii. Było warto. Wieczorem kolacja europejska (grecka sałatka) i wreszcie zaczynam czuć odpoczynek ;-) Zdjęć ze SPA z przyczyn zrozumiałych, mam nadzieję, nie zamieszczam. Było super ;-)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

deforestacja na Borneo

Wielkanoc na Teneryfie II

Longhouse - długie domy i "Łowcy Głow"