Jedną z większych atrakcji w Luang Prabang jest nocny market. Można na mim kupić pamiątki, ciuchy i najeść się do syta. Ja niestety, tradycyjnie już choruje, mój brzuch średnio toleruje lokalne jedzenie ale moi towarzysze przeciwnie, korzystają z lokalnej kuchni... a co można u nas zjeść? Szwedzki stół. Za 150 000 kip (ok 7zł) można ładować miskę do woli. Raz spróbowałam. Za drugim razem skusiłam się jednak tylko na rybę z Mekongu. Była pyszna. Jedzą tu wszyscy. Michy trochę tłuste i niedomyte... wybór ogromny ;) o dziwo jakoś obyło się bez większych sensacji żołądkowych. Michał z Asia byli wniebowzięcia ja natomiast miałam okazje popróbować różnych rzeczy. Polecam zabranie własnych sztućcy. Dzienny market w Luang... i mięsko z muchami :) ... kilka for z miasta. Generalnie byliśmy trochę rozczarowani. Miasto typowo pod turystów. Nocny market świetny ale zaczyna nas męczyć płacenie za wszystko. Chcesz zobaczyć wodospady płać.... ok to, rozu