Posty

Wyświetlanie postów z listopada 28, 2015

Vientian - 25 listopada

Obraz
Średnia noc w dormie i ciężki poranek. Ogarnęłam się rano i spojrzałam pierwszy raz od dawna w wielkie lustro... dramat. Wyglądam koszmarnie... Niestety, problemy z brzuchem i dni kiedy nie mogłam nic jeść odbijaja sie na mnie. Schudłam i wygladam na przemęczoną. Jest kryzys!!! Sytuacje uratował spacer po mieście z nową znajomą Emili.  Akurat 25listopada w Vientian odbywa się festiwal That Luang. Pojechaliśmy go zobaczyć. W trakcie jego obchodów odbywają się w uroczystości w Wat Si Muang i Pha That Luang. Kobiety ubrane były w tradycyjne stroje i przyznam, że bardzo mi się podobały ;) Mekong. W Vientianie jest granicą z Tajlandia. lepiej nie podchodzić. Dzięki Aga za foty... Wieczorem kolejny bus do Paske, jedyne 10h. Potrzebuje odpoczynku.

z Vang Vieng do Vientian - 24 listopada

Dziś rozstaliśmy się z Asia. Jej urlop się kończy i musi wracać powoli w stronę Bangkoku. Ja z Michałem złapaliśmy bus do stolicy Laosu, Vientian. Hostel, w którym się zatrzymaliśmy okazał się być wielka imprezownią. Przyznam, ze mam już dość patrzenia na pijana młodzież, wytatuowaną od stóp do głów z fajkiem w ręce. Młodość ma swoje prawa ale gdzie są ich rodzice. Ja nie mowie o dwudziestoparolatkach tylko nastolatkach! może rodzice zasuwają w korpo w pogoni za kasa żeby dzieci mogły pic w Azji? klimat tego miejsca mi się nie podoba... obsługa niemiła traktuje Cię jak petenta i gówniarstwo z Europy drące się pól nocy...  czasami zastanawiam się nad tym jak bardzo ludziom poprzewracało się w dupach od dobrobytu europejskiego i jak wszystko stoi na głowie...   koniec posta! A polecam serdecznie w Vientian Orange Backpacker Hostel na SiHorm Road!!! ciszej, tanio (dorm 40 000) i śniadanie w cenie.

Vang Vieng i spływ na oponach - 23 listopada

Obraz
Miejscowość słynie ze spływów na wielkich oponach... nasłuchałam się o tym i koniecznie chciałam spróbować. Atrakcja mocno przereklamowana niestety i gdyby nie piękne widoki to żałowałabym wydanych pieniędzy. Ja liczyłam na dreszczyk emocji, rwący potok a tu nuda... Jedyna "atrakcja" to bary, które dudnią muzyką i zapraszają na picie... po drodze mija się kilka i pracujący tam ludzie namawiają do wstąpienia. My weszliśmy do jednego ale z ciekawości. Zastaliśmy tam grupę pijanych chyba chińczyków czy koreańczyków którzy darli swe buzie na całą okolice. Miasteczko też średnio ciekawe. Młodzież siedzi w barach, pije i ogląda serial Frendsów. Vang Vieng słynie z tego, a szkoda bo okolica jest bajeczna i ma wiele do zaoferowania. Spacerujące po ulicach małoletnie prostytutki też nie dodają uroku. Ale jest popyt, jest podaż.   Dla podkręcenia atmosfery dodam, że dwa dni przed naszym spływem wyciągnęli z rzeki ciało turystki, najpodobniej popiła w barach za bardzo, a dzień p