Mysore - Pałac Maharadży
Niedziela okazała się dniem odpoczynku i laby także w Indiach. Wspólnie pojechaliśmy na obrzeża miasta do indyjskiego SPA, gdzie mogliśmy wylegiwać się nad basenem i zażyć kąpieli słonecznej :-) Resort był pierwszym miejscem gdzie można było zamówić piwo. Picie alkoholu w Indiach nie jest tolerowane, nie jest jednak rzadkością w Mysore wsiąść do rikszy, której kierowca jest ewidentnie w stanie wskazującym...
Utrudnia to nieco współprace... że już nie wspomnę o zagrożeniu na drodze! a dodać trzeba, że ruch na lokalnych ulicach nie jest tak "uregulowany" jak u nas. Tu raczej obowiązuje prawo dżungli, większy i silniejszy może więcej i ma pierwszeństwo :-)
Mysore pachnie jaśminem, różą i drzewem sandałowym. Miasto słynie z produkcji znakomitych kadzideł ale także z produkcji wysokiej jakości jedwabiu. Od wielu wieków jest ważnym centrum naukowo-kulturowym w południowych Indiach. To tu przyjeżdżają ludzie z całego świata szkolić się w jodze lub korzystać z wiedzy i pomocy lekarzy ajurwedyjskich. Znane z wielu zabytków i przepięknego Pałacu Maharadży w stylu indo-saraceńskim, jednego z najwspanialszych pałaców królewskich w Indiach. Bogactwo i przepych wnętrz może wydawać się nam kiczowate: witraże, drewniane rzeźbione drzwi, mozaikowe podłogi, mahoniowe sufity, historyczne obrazy i bogata zbrojownia. W każdą niedziele przez godzinę od 19.00 pałac podświetlony jest przez 100.000 żarówek aby podkreślić jego majestatyczny wygląd :-)
Ciekawostka "z innej beczki" - w tej części Indii przed wejściem do domów maluje się kredą na ziemi lub asfalcie znaki. Robi się to dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Mają zapewnić domostwu dobrobyt i szczęście.
Świetny wpis!
OdpowiedzUsuńJa kocham Indie, a szczególnie ich świetne szkoły Jogi :)