Goris i Tatew

Dotarłyśmy do Goris. Jeszcze tego samego dnia postanowiłyśmy z naszym gospodarzem pojechać  zobaczyć Tatew.


Ostatni odcinek drogi do klasztorów postanowiłyśmy pokonać koleją linową. I nie jest to byle jaka kolej bo najdłuższa (5750 m) i najwyższa na świecie (320 m). Skrzydła Tatewu, bo tak jest nazywana, kosztowały 18 milionów dolarów. Większość pieniędzy pochodziła od darczyńców.


Wagoniki kursują z prędkością 37 km/h i pomieścić się w nich może do 25 pasażerów.


Widoki są przepiękne :-)


Kolej została oddana do użytku w 2010 roku. W uroczystym otwarciu brał udział prezydent Armenii oraz głowa Kościoła ormiańskiego. Co ciekawe kiedy byłam tu w 2011 roku, kolej się "dokańczała" i trwały jakieś prace. Nie mogliśmy więc się nią przejechać. W związku z tym, że otwarcie zaplanowano na konkretny termin, otworzyć trzeba było :-) a potem się po otwarciu dokończyło :-)

Kolejka w najwyższym punkcie

W 2010 roku Skrzydła Tatewu zostały wpisane do Księgi rekordów Guinnessa :-) 


         




Monastyr Tatew opisany jest w przewodniku jako jeden z najwspanialszych klasztorów ormiańskich. Jest to bardzo dobrze zachowany średniowieczny zespół architektoniczny, a do tego usytuowany jest w rewelacyjnym miejscu nad wąwozem. Oczywiście z miejscem tym związana jest legenda. Kiedy budowa kościoła miała się ku końcowi jeden z czeladników postanowił bez niczyjej wiedzy zamieścić na kopule krzyż własnego projektu. Schodząc z niej natknął się na głównego architekta, potknął się i spadł w przepaść. Spadając krzyczał do Boga "daj mi skrzydła!" Ta tev!



Teren,y na których stoi klasztor było zamieszkane od czasów prehistorycznych. W miejscu pogańskiej świątyni postawiono pierwszy kościółek w IV w. a monastyr rozwinął się 500 lat potem. W Tatew żyło nawet do 1000 mnichów. Klasztor najechali muzułmanie niszcząc część zabudowań, później trzęsienie ziemi dołożyło swoje i inwazja Turków seldżuckich. W XIV w. założono tu uniwersytet i Tatew stał się wiodącym centrum ormiańskiej nauki i kultury.













Zdjęcie specjalnie zrobione i dedykowane dla Jacka :-)










W drodze powrotnej przystanek żeby zobaczyć Most Diabła (skalny most - długość 200 i szerokość 150) metrów i gorące źródła :-)
Świąteczny poniedziałek na łonie natury z wódką i zakąską :-)
Dostałyśmy zaproszenie ale jakoś nie miałyśmy śmiałości :-)

Powieszone na krzakach w pobliżu  monastyrów szmatki, skarpetki, chusteczki i inne są formą próśb, podziękowań składanych przez modlących.


Zródło: Przewodnik Ilustrowany "Gruzja, Armenia i Azerbejdżan". Wydawnictwo Pascal.



Komentarze

  1. Jacek bardzo dziękuje za Jaszczurkę :-)
    widoki gór przepiękne, robią wrażenie, nic dziwnego, że tam chętnie wróciłaś!
    i ten klasztor nad przepaścią - wygląda jak średniowieczna warownia!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

deforestacja na Borneo

Wielkanoc na Teneryfie II

Boliwiana - Pisiga