Sanahin i Haghpat
Czas wracać do Gruzji. Nasz nowy przyjaciel Rafał załatwił nam przejazd z Sevania do Tbilisi. Oczywiście pojechał z nami! mimo, że kierowcą był jego serdeczny przyjaciel, postanowił nas "odprowadzić" :-) Chyba tak na wszelki wypadek... :-) wymieniliśmy adresy i obiecałyśmy przesłać nasze wspólne zdjęcia pocztą.
Po drodze zatrzymaliśmy się w Dilidżan.
Następnie monastyr Sanahin.
Monastyr Haghpat
Tu zanjdziecie -POST Z 2011 ROKU :-)
Jako ciekawostka. W Armenii większość posiłków jakie przyszło nam jeść odbywały się w prywatnych pokojach. Restauracje mają sale podzielone na małe pokoje. Chodzi tu o poczucie prywatności. Z wielkim zdziwieniem patrzono na nas kiedy do obiadu zamawiałyśmy czaj a nie czacze lub wino. Wszystkie zamawiane potrawy były podane na wspólnych talerzach.
Co kraj to obyczaj...
Komentarze
Prześlij komentarz