z Tbilisi do Erywania
Dojechałyśmy a właściwie doleciałyśmy....
do Tbilisi :-)
Na lotnisku powitały nas napisy...
oby :-)
Przespałyśmy się pod schodami ruchomymi na sztucznej trawie na lotnisku ok. 2 h i ok. 6 rano czasu lokalnego i wyglądałyśmy tak:
:-)
Zanim w drogę, podjechałyśmy do siedziby Caritas, aby zostawić nasze podarunki dla bezdomnych dzieci. W ich imieniu chcę podziętkować wszystkim za przygotowane prezenty. Dzieciaki będą wiedziały co z nimi zrobić :-)
DZIĘKUJĘ
A potem ruszyłyśmy w strone Armenii i Erywania.
żegnamy
i witamy :-)
Droga była małą masakrą... taxa do granicy, a tam miały czekać na nas marszrytki, ale nie czekały ... więc złapałyśmy taxe do Wanadzoru. Tam już ulubionym moim środkiem transportu, wspomnianą wcześniej marszrutą pojechałyśmy do celu...
Ufffffffffff
trochę kombinowania i...
...kolacja :-)
Jeśli ktoś mojego bloga widział wcześniej kolacja dokładnie taka sama jak 3,5 roku temu :-)
Cudownie jest tu wrócić!!!!!!!!!!!!!!!
A na koniec dnia fontanny i piękna piosenka o mieście !
Kaukaz to jednak moje miejsce !!! idę spać bo Moni przeszkadza światło :-) do jutra :-)
a czacza byla???
OdpowiedzUsuńJeszcze nie. Dziś bedzie wino z granatów :-)
OdpowiedzUsuńmieczaki... :-P
OdpowiedzUsuńNa razie zapasy z PL - Soplica Malinowa ;) nie wybrzydzam wiec jak ktos zaproponujento plakac nie bede;-
OdpowiedzUsuń