Bangkok - 4 listopada

Bangkok to głównie nieciekawe ulice... brudna rzeka, korki, autoriksze, bazary i świątynie. Czasem jakiś pałac. Ale po kolei. Wat Po, świątynia, która słynie z posągu Leżącego Buddy. Jego długość to 45m a wysokość 15. Leży on tam sobie, bo został właśnie jest ukazany w stanie przechodzenia w nirwanę. Dość tam ma Budda klaustrofobicznie, bo jest wciśnięty w budynek niewiele większy od niego. Ciężko więc zrobić zdjęcie, które ukaże go w całości. Ja nakręciłam filmik ;)
Właściwie to muszę się tu na forum do czegoś przyznać. Tajlandia nie była nigdy moim wymarzonym celem. Mój stosunek do niej jest zatem dość "luźny". Owszem chcę coś zobaczyć ale nie mam parcia. Wejdę to Wejdę, a jak nie to nie. Ogólnie świątynia robi wrażenie zwłaszcza po południu kiedy światło słoneczne robi się cieplejsze. Tu dotarłyśmy dość późno. Zmiana strefy czasowej zrobiła swoje o spałyśmy dość długo. A właśnie, właśnie zapomniałam wspomnieć, że na początkowym etapie mojej dwumiesięcznej wyprawy mam towarzyszkę, Dianę.

Jak już się wyspałyśmy to pieszo powędrowałyśmy na dworzec kolejowy po bilety, które będą nam potrzebne na 5 listopada. Idąc z dworca do War Po zahaczyłyśmy o inna świątynię Wat Trimit, w której można zobaczyć dla odmiany "Złotego Buddę". Ten już siedzi. Świątynia znajduje się niedaleko dworca kolejowego Hualamphong w dzielnicy Chinatown. Później spacerkiem w stronę hostelu i pierwszy mój posiłek tajski. Fanem kuchni azjatyckiej nie jestem jednak muszę przyznać, że smaki ciekawe i nawet obyło się bez problemów z żołądkiem, bo poziom ostrości tego dania wykraczał poza tolerancje moich kubków smakowych. Mimo to było smaczne. Przymierzam się jeszcze do zjedzenia pająka prażonego ale z tym jeszcze poczekam...
 
Jeśli planujecie spać tam gdzie ja zabierzcie stopery do uszu. Jestem tak głośno, że może być z tym problem. No chyba, że strzelicie sobie buckets czyli wielkiego drina, który składa się z wody, red bula i tajskiej łiski. Sprzedawany jest w kubełkach i podobno nieźle trzepie. Podobno bo jeszcze nie sprawdzałam ;) Mi żeby spać, wystarczyło zmęczenie.

Wat Trimit

Wat Trimit


Wat Po

Wat Po
 



Wat Po

Wat Po
 
Wat Po

 
 
Targ kwiatowy.
 


 
I coś na deserek.... pyszności, delicke ;)
 
 
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

deforestacja na Borneo

Wielkanoc na Teneryfie II

Boliwiana - Pisiga