Phnom Penh i Pola Śmierci - 5 grudnia
W 2011 roku jadąc do Kambodży czytałam książkę "Uśmiech Pol Pota", która była biografią przywódcy Czerwonych Khmerów, a także opowiadała o wydarzeniach w Kambodży w latach 70-tych. Wcześniej coś tam słyszałam o Kampuczy ale właściwie większej wiedzy na ten temat nie miałam. Po przeczytaniu książki postanowiłam odwiedzić więzienie S-21 w Phnom Penh, a na resztę już nie starczyło czasu. Dziś moim celem są Pola Śmierci.
Ale od początku.
Wojna w Wietnamie zdestabilizowała neutralną Kambodże. W 1970 zamach stanu generała Lon Nola pozbawił władzy głowę państwa, księcia Sihanouka, który po tych wydarzeniach zawarł sojusz z Czerwonymi Khmerami (partyzantką). Następnie rozpętała się wojna domowa między reżimem Lon Nola, wspieranym przez USA, i komunistyczną partyzantką.
Gdy USA wycofały sie z Wietnamu Południowego w 1975 r. upadł rząd Kambodży. Władzę objęli Czerwoni Khmerzy, a głową państwa powtórnie został Sihanouka. Kraj przechrzczono na Demokratyczną Kampucze, a ludność miast deportowano na wieś. Zlikwidowano własność prywatną, religie i pieniądze. Zamknięto szpitale, szkoły i fabryki. Celem była inspirowana myślą Mao, wiejska utopia. W ciągu następnych trzech i pól roku, wskutek głodu i nędzy, chorób i egzekucji, zmarło co najmniej 1.7 miliona ludzi, mówi się nawet o jednej czwartej narodu.
Phnom Penh w ciągu 3 dni musieli opuścić wszyscy mieszkańcy. Pozbawieni swoich majątków ruszyli na wieś do tz. kolektywnych gospodarstw, które w rzeczywistości były obozami pracy. Wielu ludzi umarło w obozach z głodu. Pol Pot, który faktycznie dowodził Khmerami wymordował cała inteligencje, mnichów, chrześcijan, mniejszość wietnamską i każdego kto miał coś wspólnego z poprzednim rządem. Zagrożony był każdy kto znał choć jeden język obcy lub był fachowcem w jakiejś dziedzinie. System opierał się na terrorze i donosicielstwie. Dzieci odłączano od rodziców, aby mieć nad nimi kontrole i aby donosiły na opiekunów .
S-21 Tuol Sleng to więzienie, które w opustoszałym Phnom Penh powstało w murach dawnej szkoły średniej. Więcej o S-21 znajdziecie w moim poście z 2011 roku LINK i na stronie S-21 LINK MUZEUM
Pola Śmierci to miejsce na obrzeżach Phnom Penh gdzie mordowano i chowano w zbiorowych mogiłach ludzi. Leżą Tu mężczyźni, kobiety i dzieci. Jedną z zasad wówczas panujących było mordowanie całych rodzin. Jeśli jedna osoba jest wrogiem systemu to pozostali członkowie rodziny mogą być przecież skarżeni ta myślą, a jak zamordujemy wszystkich to mamy pewność, że nikt nie będzie się mścił.
Przed rzezią "Pola Śmierci" były zwykłym sadem. Dziś w licznych mogiłach nadal leżą szczątki ludzkie. W porze deszczowej kości wymywane są z płytkich grobów. Cześć szczątek umieszczona jest wewnątrz stupy wybudowanej ku czci i pamięci pomordowanych.
Przy wejściu dostajemy radia z audiobookiem i ruszamy według rozstawionych w terenie tabliczek z numerami. Przy każdym należy wbić na urządzeniu odpowiedni nr i w słuchawkach słyszymy: "w tym miejscu dokonywano rozładunku więźniów, w tym sprawdzano dane osobowe, w tym mordowano ich".
Więźniowie ginęli tej samej nocy której zostali przewiezieni na pola. Mordowano ich maczetami, kijami, wbijano w głowy metalowy pręt lub podcinano gardła. Kule do pistoletów były drogie więc uśmiercano w tańszy sposób.
Często groby były kopanie przez samych skazanych. Wycieńczeni nie mieli siły kopać głęboko. Ich ciała przykrywane były ubraniami aby ograniczyć wydobywanie się smrodu z grobów. Dziś te kawałki ubrań i kości wyłaniają się z ziemi.
"Magiczne drzewo" - to z niego roznosił się nocą na okolice dźwięk muzyki. Wszystko po to aby lokalni mieszkańcy nie słyszeli krzyków mordowanych.
Małe dzieci zawsze zostawał przy markach. Mordowano je często na ich oczach. Dziecko łapano za nóżki i uderzano głowa w drzewo. To drzewo...
Na Polach leży ok 17 000 pomordowanych osób.
Pola Śmierci to miejsce na obrzeżach Phnom Penh gdzie mordowano i chowano w zbiorowych mogiłach ludzi. Leżą Tu mężczyźni, kobiety i dzieci. Jedną z zasad wówczas panujących było mordowanie całych rodzin. Jeśli jedna osoba jest wrogiem systemu to pozostali członkowie rodziny mogą być przecież skarżeni ta myślą, a jak zamordujemy wszystkich to mamy pewność, że nikt nie będzie się mścił.
Przed rzezią "Pola Śmierci" były zwykłym sadem. Dziś w licznych mogiłach nadal leżą szczątki ludzkie. W porze deszczowej kości wymywane są z płytkich grobów. Cześć szczątek umieszczona jest wewnątrz stupy wybudowanej ku czci i pamięci pomordowanych.
Przy wejściu dostajemy radia z audiobookiem i ruszamy według rozstawionych w terenie tabliczek z numerami. Przy każdym należy wbić na urządzeniu odpowiedni nr i w słuchawkach słyszymy: "w tym miejscu dokonywano rozładunku więźniów, w tym sprawdzano dane osobowe, w tym mordowano ich".
Więźniowie ginęli tej samej nocy której zostali przewiezieni na pola. Mordowano ich maczetami, kijami, wbijano w głowy metalowy pręt lub podcinano gardła. Kule do pistoletów były drogie więc uśmiercano w tańszy sposób.
Często groby były kopanie przez samych skazanych. Wycieńczeni nie mieli siły kopać głęboko. Ich ciała przykrywane były ubraniami aby ograniczyć wydobywanie się smrodu z grobów. Dziś te kawałki ubrań i kości wyłaniają się z ziemi.
"Magiczne drzewo" - to z niego roznosił się nocą na okolice dźwięk muzyki. Wszystko po to aby lokalni mieszkańcy nie słyszeli krzyków mordowanych.
Małe dzieci zawsze zostawał przy markach. Mordowano je często na ich oczach. Dziecko łapano za nóżki i uderzano głowa w drzewo. To drzewo...
Na Polach leży ok 17 000 pomordowanych osób.
Jedna ze zbiorowych mogił. Tu właściwie każdy kawałek trawnika jest mogiła. Należy uważać gdzie stawia się nogę.
Komentarze
Prześlij komentarz