Boliwiana - ciekawostki o Boliwii i zamieszki w Oruro
Dzień drugi w Oruro rozpoczęliśmy
nieśpiesznym śniadaniem. Ruchy spowolnione, bo każda szybsza aktywność powoduje
zmęczenie. Mniejsza ilość tlenu na tej wysokości mocno obciąża organizm.
Trudniej się oddycha. Do tego koszmarnie suche powietrze powoduje, że mamy
wysuszone nosy i gardła. Trzeba dużo pić. Wody.
Po śniadaniu ruszyliśmy w miasto.
Pierwsze kroki pokierowaliśmy na
herbatkę z koki do Biskupa. To jest urok podróżowania z Misjonarzami 😊
Po herbatce czas na wyciągniecie pieniędzy z bankomatu. Jak się okazuje można wyciągać pieniądze w dolarach lub lokalnych boliwianach. Tak przynajmniej twierdził bankomat. Od innych misjonarzy dowiedzieliśmy się, że sytuacja ekonomiczna nie jest stabilna i rząd sztucznie utrzymuje kurs dolara. Oznacza to, że za chwile mogą stać się drugą Wenezuelą z hiperinflacją i boliwijska waluta nie będzie wiele warta. Dlatego ludzie starają się gromadzić dolary. Oznacza to, że banki nie chcą wymieniać boliwianów na dolary, a w bankomatach zwyczajnie ich nie ma. Jest ich niewiele w obrocie.
Po herbatce czas na wyciągniecie pieniędzy z bankomatu. Jak się okazuje można wyciągać pieniądze w dolarach lub lokalnych boliwianach. Tak przynajmniej twierdził bankomat. Od innych misjonarzy dowiedzieliśmy się, że sytuacja ekonomiczna nie jest stabilna i rząd sztucznie utrzymuje kurs dolara. Oznacza to, że za chwile mogą stać się drugą Wenezuelą z hiperinflacją i boliwijska waluta nie będzie wiele warta. Dlatego ludzie starają się gromadzić dolary. Oznacza to, że banki nie chcą wymieniać boliwianów na dolary, a w bankomatach zwyczajnie ich nie ma. Jest ich niewiele w obrocie.
Udało się pobrać lokalną walutę,
choć trzeba było zajrzeć do 3 różnych banków, bo jak to często bywa nie
wszystkie karty działają w każdym banku.
Moja Santanderowa zadziała bez
zarzutu.
Po pysznym polskim obiedzie w
biskupstwie poszliśmy na spacer po mieście.
Trafiliśmy niestety na dość
trudny czas. Kraj jest tuż po wyborach, w których czwartą już kadencję wygrał prezydent
Evo. Trzeba dodać, że po drugich wygranych wyborach i po trzecich obiecywał, że
nie będzie już kandydował. Okazuje się, że ostatnie wybory zostały sfałszowane (głosowały dzieci i zmarli)
i ludzi wyszli z protestami na ulicę. Wieś jest za Evo Moralesem, a miasta za Carlosem Mesa. Evo zrobił wiele dla mieszkańców wsi, jednak ludzie chcą zmian.
Obawiają się potężnego kryzysu ekonomicznego.
A w Boliwii ludzie się nie hamują. Odważnie idą na
ulicę i nie boją się mówić co myślą. Do tego blokują centra miast i drogi między
miastami. Policja nie reaguje. Zareagują dopiero jak zacznie lać się krew.
Przeciwnicy bowiem potrafią wziąć się za twarze i dochodzi do ostrych bijatyk.
Policja rozpędza towarzystwo
gazem, a jeśli trzeba reagują zdecydowanie.
Nam udało się zobaczyć taki
przemarsz przez miasto.
Ale zobaczymy co da się zwiedzić
i zobaczyć. Plany zawsze można zmienić. To urok podróżowania z plecakiem.
Z takich ciekawych rzeczy, które się dowiedziałam, choć bardzo dla nas Europejczyków niezrozumiałych, jest sytuacja kobiet. Nie mają tu łatwego życia. Widziałam,
że kobiety wykonują męskie zawody np. budowlankę.
Z takich ciekawych rzeczy, które się dowiedziałam, choć bardzo dla nas Europejczyków niezrozumiałych, jest sytuacja kobiet.
Samo Oruro jest miastem kopalni.
Jest tu jedna kopalnia San Jose, w której pracują kobiety, żony zmarłych
górników. Muszą wykonywać tak niebezpieczną i trudną pracę, żeby utrzymać
rodzinę, bo mężowie zginęli w kopalni.
Ogromnym problemem jest także aborcja na dość dużą skalę. Nie ma dokładnych statystyk, ale wiadomo, że spora cześć aborcji dotyczy nieletnich. Najczęściej ciąże dziewczynek są efektem pedofila z najbliższego otoczenia, ojca czy wujka. Rodziny mieszkają w malutkich
domkach wielkości 3 na 3 m kw. Wszyscy na kupie.
Ojciec wracający po pijaku ogólnie nie wybrzydza. To koszmarne i chore, ale najciekawsze jest to, że mimo więzienia, które grozi za takie przestępstwo, matki nie wydają swoich mężów pedofili. Dlaczego? Bo same nie będą w stanie utrzymać dzieci. Zresztą możemy się domyślać, że dziewczynki, które wyrastają w takiej patologii w swoim domu powielą schemat.
Ogromnym problemem jest także aborcja na dość dużą skalę. Nie ma dokładnych statystyk, ale wiadomo, że spora cześć aborcji dotyczy nieletnich. Najczęściej ciąże dziewczynek są efektem pedofila z najbliższego otoczenia, ojca czy wujka.
Ojciec wracający po pijaku ogólnie nie wybrzydza. To koszmarne i chore, ale najciekawsze jest to, że mimo więzienia, które grozi za takie przestępstwo, matki nie wydają swoich mężów pedofili. Dlaczego? Bo same nie będą w stanie utrzymać dzieci. Zresztą możemy się domyślać, że dziewczynki, które wyrastają w takiej patologii w swoim domu powielą schemat.
Jeden ksiądz opowiadał, że
pojechał na wieś z siostrą zakonną, bo dowiedzieli się, że w jednej z rodzin dziewczynka
urodziło dziecko własnego ojca. Poród odbył się w domu i mimo, że dziecko miało
6 m-cy nigdy nie były u lekarza. Trzeba dodać, że jest to wstyd i rodziny często
decydują o aborcji lub porodzie w ukryciu.
Dziecko z młodą mamą zostało
zabrane do szpitala. W czasie podróży
młoda matka krzyczała, żeby zabrali od niej tego diabła.
Ojciec
pedofil dziś siedzi w więzieniu za ten czyn. Jego żona i matka dziewczynki,
która sama miała niemowlę, postanowiła przejąć opiekę nad synem zgwałconej
córki. Jej własne najmłodsze dziecko i wnuczek zostali wpisani w dokumenty jako
bliźniaki. Chłopcu nadano imię Anioł.
Komentarze
Prześlij komentarz