Boliwiana - koszmarna podróż do La Paz
Dojechałam do Piły około 23:00. Plecak zapakowany „na czuja”
i okazuje się, że za dużo tego, bo misjonarz ma całą szafę do zabrania i trzeba
będzie mu część rzeczy przewieźć we własnym bagażu. Ok. Jakoś dam radę. W
Boliwii są przecież pralki.
Zapakowani po uszy poszliśmy spać o 2:00 (środę). O 5:00 wsiedliśmy
w samochód i ruszamy do Berlina.
Lot z Berlina do Frankfurtu trwał 45 min. Potem przesiadka i
lecimy do Bogoty 12 h. Szczęśliwie udało się trochę przespać i nadrobić ostatnią zarwaną
noc w Pile. W Bogocie wsadzili nas do kolejnego samolotu, którym po 3:50 h
mieliśmy dolecieć do La Paz.
Niestety samolot jakoś nie miał zamiaru ruszyć, a my sobie zaczęliśmy
wmawiać, że pewnie nasze bagaże muszą przepakować, więc jest opóźnienie. Po
godzinie stewardesa z uśmiechem poinformowała nas, że jest awaria nawigacji w
samolocie i właśnie ją naprawiają. Trzeba czekać. Po ponad 2 h stwierdzono, że
nie da się samolotu naprawić, więc rano podstawią kolejny. Noc musimy spędzić w
hotelu.
Tym cudownym sposobem wbito mi wizę tranzytową w paszport. Byłam
więc w Kolumbii.
Linie zabrały nas do hotelu. Zanim jednak tam trafiliśmy
musieliśmy czekać w kilku kolejkach. Pierwsza po voucher na hotel i kolację,
druga na wizę i kolejna na bus. W hotelu dość szybko nam przydzielili pokoje i
po północy trafiliśmy do restauracji na kolację. I tu kolejne oczekiwanie na kolację.
Co za powolny naród. Po 2:00 w nocy (czwartek) położyliśmy się spać.
UF dotarliśmy do celu. Oruro.
:)
OdpowiedzUsuńA co zawsze zabieracie ze sobą w podróż? Chyba najczęściej świetną propozycją po prostu będzie zapakowanie się w odpowiedni bagaż. Przydać na pewno może się torba nieprzemakalna . Gdzie kupujecie takie rzeczy? Jak wybrać torbę odpowiedniej jakości? Nie ukrywam, że chętnie sprawdzę jakąś propozycję. Liczę, że jadąc w góry zapakuję wszystko, co trzeba.
OdpowiedzUsuń